Piękny
tygodniowy spływ na Brdzie już za nami.
Jak go
opisać? Czy wymieniać odcinki, kilometry, które przebyliśmy? Wyliczać
dokonania, czasy, warunki pogodowe?
A może
zatrzymać się tylko na wspomnieniu. Emocji, jaka towarzyszy, kiedy płyniesz w
całkowitej ciszy w dziewiczej przyrodzie, żaden dźwięk nie zakłóca Twoich
myśli. W takich momentach prawie można zrozumieć, o co chodzi w Zen. Bo to jest
Kajakarstwo Zen w wersji Wiadrusowej ;)
Na rzece
cisza, spokój, jedynie przerywana okrzykami (zwykłym poziomem dźwięku)
Zygmunta. Ale na to także można się wyłączyć, skupić na przyrodzie, skrycie
podpatrywanym i nawet z lekka wstydliwym w swoim świeżym rodzicielstwie
ptasim rodzicom. A jeśli będziesz miał szczęście spotkasz sarenkę zaskoczoną, że
naruszasz jej spokój.
I co
najdziwniejsze spędziliśmy tydzień na Brdzie i jej dopływach: Zbrzycy,
Chocinie, Kłocznicy i ledwo spotkaliśmy innych kajakarzy i to także zaważyło na aurze tego spływu.
Wieczorem w Swornychgaciach na polu namiotowym oddawaliśmy się przyjemnościom podniebienia jedząc własnoręcznie przyrządzone pieczonki, boczek z ognia i pijąc szeroką ofertę kolorowych trunków, zawsze wierni polskiej marce.
Wspomnienie w nas zostanie na długo...
Było cudnie, zkochałam sie w Borach Tucholskich, rzeka Brda spokojna i kryształowa,chwilami miałam wrażenie,że płyne po powierzchni akwariuma w tle dna piekna miejscami kolorowa roślinnoś i pluskające rybki.Na trasie towarzyszyły nam piekne niebiesko połyskajęce zimorodki,sarenki,kumkające żabki,stada koni a nawet pasące sie i przyjaźnie spoglądające krówki mlekodajne.Przed nami rzeka Wda myślę,że równie urokliwa...Cóż, można tylko westchnąć i mile powspominać....
OdpowiedzUsuń